Barwy szczęścia odc. 3241: Porażający dramat Soni! Ukochany ją odurzył i oddał w ręce bandyty! Tak skończyła po koszmarnej nocy

Nikt nie spodziewał się, że romantyczny wieczór może zamienić się w najgorszy koszmar. W 3241 odcinku „Barw szczęścia” Sonia na własnej skórze przekona się, że miłość i zaufanie bywają śmiertelną pułapką. Jej ukochany Robert, mężczyzna, któremu oddała serce, okaże się potworem w ludzkiej skórze. Z zimną krwią odurzy ją do nieprzytomności, a następnie rzuci na pożarcie bezwzględnemu gangsterowi. To, co wydarzy się tej nocy, na zawsze odciśnie piętno na jej życiu, choć ona sama nie będzie miała o niczym pojęcia. Przygotujcie się na szok i niedowierzanie!

Czy można wyobrazić sobie większą zdradę? Sonia, niczego nieświadoma, padnie ofiarą perfidnego planu, w którym jej własny partner potraktuje ją jak przedmiot, kartę przetargową w brudnych interesach z Bazylowem. Kiedy obudzi się następnego dnia, w jej głowie będzie jedynie pustka i potworny ból. Nie będzie pamiętać, jak trafiła do łóżka, ani co działo się przez ostatnie godziny. Robert zadba o to, by prawda nigdy nie wyszła na jaw. Czy Soni uda się poskładać fragmenty tej strasznej układanki? Poznajcie mrożące krew w żyłach szczegóły tego, co wydarzy się już wkrótce!

Koszmar poranka. Sonia nie pamięta nic, a Robert cynicznie kpi z jej cierpienia!

Nowy dzień w 3241 odcinku „Barw szczęścia” przywita Sonię w najgorszy możliwy sposób. Gdy otworzy oczy, poczuje jedynie pulsujący ból głowy i totalne zagubienie. Luki w pamięci będą tak ogromne, że kobieta zacznie panikować. Ostatnie, co pamięta, to początek romantycznego wieczoru zorganizowanego przez Roberta. Cała reszta to czarna dziura. Zrozpaczona i ledwo żywa, zwierzy się ukochanemu, licząc na jego wsparcie i otuchę. Nie ma pojęcia, że rozmawia ze swoim największym oprawcą.

Robert, widząc jej cierpienie, nie okaże nawet cienia skruchy. Wręcz przeciwnie, jego twarz wykrzywi cyniczny uśmieszek. Kiedy Sonia wyzna mu, że czuje się koszmarnie i kompletnie nie pamięta, jak wrócili do domu, on rzuci z lodowatym spokojem: „Najważniejsze, że ja pamiętam…”. Te słowa, zamiast ją uspokoić, powinny zapalić w jej głowie czerwoną lampkę. Jednak odurzona i zmanipulowana kobieta nie dostrzeże w nich niczego niepokojącego. Zacznie się obwiniać, myśląc, że to ona przesadziła z alkoholem.

Bezduszny Stefaniak będzie z lubością przyglądał się jej męczarniom. Gdy zaniepokojona Sonia zapyta, czy przypadkiem nie narozrabiała, ten z kpiącym uśmiechem zapewni ją: „Nie, byłaś grzeczna jak aniołek!”. To zdanie to szczyt okrucieństwa i manipulacji. Właśnie w tym momencie Robert udowodni, że nie ma żadnych hamulców. Bawi go jej niewiedza, cieszy go jej ból. Sonia, pogrążona w niepamięci, jest dla niego jedynie marionetką w teatrze kłamstw, który sam wyreżyserował.

Jeden siniak, jedno kłamstwo. Tak Stefaniak pogrzebał prawdę!

Choć umysł Soni niczego nie pamięta, jej ciało wysyła niepokojące sygnały. To właśnie ono staje się niemym świadkiem dramatu, który rozegrał się poprzedniej nocy. Kiedy kobieta pójdzie do łazienki, jej uwagę przykuje wielki, fioletowy siniak na udzie. Ten widok ją zaniepokoi. To nie jest zwykłe potknięcie, to fizyczny dowód na to, że stało się coś złego, coś, czego kompletnie nie kontrolowała. To ostatnia szansa, by odkryć przerażającą prawdę.

Zaniepokojona, postanowi zapytać o to Roberta. To moment próby – czy jego mur kłamstw wreszcie pęknie? Niestety, Stefaniak jest mistrzem manipulacji. Na jej pytanie o pochodzenie siniaka odpowie z beztroską, która zmroziłaby krew w żyłach każdego, kto zna prawdę. „A, to… To nic takiego, uderzyłaś się o krzesło!” – rzuci od niechcenia, jakby mówił o pogodzie. To proste, banalne kłamstwo okazuje się przerażająco skuteczne.

W ten sposób w 3241 odcinku „Barw szczęścia” ostatni strzęp prawdy zostaje pogrzebany. Sonia, ufając swojemu partnerowi bezgranicznie, przyjmuje jego wyjaśnienie bez żadnych wątpliwości. Dramatyczna zagadka zostaje zamknięta, zanim na dobre zdążyła się otworzyć. Nieświadoma piekła, przez które przeszła, kobieta pozostaje w ramionach potwora, który z zimną krwią sprzedał ją bandycie, a teraz z uśmiechem patrzy jej w oczy. Ten koszmar dopiero się zaczyna.

Udostępnij