Oj, kochani, jeśli myśleliście, że w „M jak miłość” po wakacjach nic Was już nie zaskoczy, to spokojnie usiądźcie i weźcie głęboki oddech. Bo to, co właśnie wypłynęło z planu zdjęciowego, to dynamit! Tak, wiem – nieraz już mieliśmy dramaty w stylu rozwody, zdrady i zakazane pocałunki, ale to, co szykuje się teraz między Jakubem Karskim a Martyną Wysocką, naprawdę pachnie grubą rewolucją w serialu. I serio – te zdjęcia nie kłamią…
Rozwód Karskich – koniec, który wisiał w powietrzu
No przyznajmy: rozwód Jakuba i Kasi to nie jest news, który przewróciłby komuś życie do góry nogami. Kasia dawno już uciekła w ramiona Mariusza, co bezlitośnie rozdarło Karskiego od środka. Facet próbował trzymać fason, ale kto oglądał, ten wie, że to było jak plasterek citronki na otwarte złamanie – kompletnie nieskuteczne.
W tym samym czasie Martyna Wysocka zmagała się ze swoją własną pustką po Marcinie. Chodakowski, jak to Chodakowski, odzyskał pamięć i wrócił do swojej wielkiej miłości, zostawiając Martynę praktycznie z niczym. Słowem – dwoje ludzi, którzy przeżyli cuda na kiju, zostaje sam na sam ze swoim smutkiem. A to, wiadomo, prosta droga, żeby… znaleźć pocieszenie.
Martyna i Jakub – przyjaźń, która zaczęła iskrzyć
Kiedy widzisz dwoje bohaterów, którzy non stop się wspierają, cóż… powiem szczerze: nie zdziwiło mnie, że zacznie tam coś „klikać”. To klasyka w serialach – z bólu rodzi się bliskość, z bliskości rodzi się chemia, a z chemii… No cóż, sami wiecie, co. 😉
W najnowszych przeciekach z planu widzimy ich razem – i nie byle jak razem. Martyna dosłownie ląduje w ramionach Jakuba! Czy to przypadek? Oj, nie sądzę. Na zdjęciach ich spojrzenia mówią więcej niż tysiąc słów. I chociaż jeszcze niedawno oboje twierdzili, że do niczego między nimi nie dojdzie, wszyscy fani wiedzą, że takie deklaracje w „M jak miłość” mają mniej trwałości niż świąteczne dekoracje w centrum handlowym – wyglądają solidnie, a tydzień później już ich nie ma.
Rozprawa rozwodowa i… niespodziewany świadek wsparcia
Wszystko rozegra się wokół rozprawy rozwodowej Karskich. Kasia oczywiście nie przychodzi sama – u jej boku pojawi się Mariusz, który zresztą dalej żyje w iluzji, że jest ojcem dziecka ukochanej (no ręce opadają – ile jeszcze razy widzieliśmy podobne zagrania?). Tymczasem Martyna też zjawia się w sądzie. I nie, nie dla plotek ani dla sensacji. Ona jest tam po to, żeby wesprzeć Jakuba.
I to wsparcie z każdą chwilą staje się coraz bardziej namacalne. Nie tylko słowa, nie tylko uśmiechy – tu widać bliskość, której nie da się już zamiatać pod dywan. Jeśli ktoś miał nadzieję, że Martyna na zawsze pozostanie „tą od Marcina”, to sorry, ale chyba nadchodzi moment, w którym Wysocka zamknie stare rozdziały i naprawdę otworzy nowe.
A co na to Chodakowski?
No i teraz najlepsze: jak na to wszystko zareaguje Marcin Chodakowski? W końcu Jakub to jego przyjaciel, a Martyna to dawna (i dość intensywna) historia. Ten trójkąt może zamienić się w dość niezręczną sytuację – delikatnie mówiąc. IMO scenarzyści szykują dla nas petardę dramatyczną.
Wyobrażacie sobie spotkanie: Marcin wchodzi do domu, a tam jego kumpel Jakub i była-kochanka Martyna razem przy kawie? Oj, pachnie mi tu małą eksplozją emocjonalną. 🙂
Dlaczego ten związek ma sens (szok, ale tak!)
Wbrew pozorom, Jakub i Martyna naprawdę mogą stworzyć fajny duet. I już tłumaczę dlaczego:
- Podobne doświadczenia – oboje mają za sobą ciężkie relacje i wiedzą, co to znaczy rozczarowanie.
- Wzajemne wsparcie – ich znajomość opiera się na bliskości i empatii, a nie tylko zauroczeniu.
- Chemia – serio, widzieliście te zdjęcia? Nie da się tego podrobić.
W dodatku oboje są postaciami, które nie raz pokazały, że potrafią walczyć o swoje. Martyna przeżyła utraty i rozczarowania, a Jakub wielokrotnie udowadniał, że nie daje sobą pomiatać. Razem mogą być jak dynamit – ale tym razem w pozytywnym sensie.
Kasia i Mariusz – kłamstwo na cienkiej lince
A teraz szybki rzut oka na Kasię i jej świeżo upieczoną „miłość”. Jasne, Mariusz wspiera ją jak może, ale nie zapominajmy o jednym: ona cały czas żyje kłamstwem. Wmawia mu, że to on jest ojcem jej dziecka. A takie rzeczy w „M jak miłość” wcześniej czy później wychodzą na jaw. I wybuchają jak najgłośniejsza petarda.
Czy to oznacza, że ich związek stoi na glinianych nogach? Absolutnie tak. I jak dla mnie to tylko kwestia czasu, zanim cała ta misterna konstrukcja runie.
Co nas czeka w kolejnych odcinkach?
Podsumujmy:
- Rozwód Karskich staje się faktem.
- Martyna wspiera Jakuba podczas rozprawy.
- Między nimi rodzi się coś bardzo prawdziwego.
- Kasia i Mariusz próbują udawać idealny związek, ale na kłamstwie daleko nie zajadą.
- Nad całą sytuacją krąży cień Marcina, który może w każdej chwili wtrącić swoje trzy grosze.
Czy scenarzyści dadzą nam wreszcie powiew świeżości i nową miłosną parę, której można kibicować? Są spore szanse, że tak!
Podsumowanie
No to co, szykuje się niezła jazda w „M jak miłość”, prawda? Jakub po rozwodzie od razu wpada w objęcia Martyny, a widzowie – jak można się spodziewać – zaczną dzielić się na dwa obozy: team „Super para!” i team „Zdrada wobec Marcina!”. Jedno jest pewne: serial znowu wszystkich rozgrzeje do czerwoności.
I wiecie co? Ja to kupuję. Naprawdę. Bo zamiast kolejnych rozsterek Chodakowskiego, wreszcie dostajemy nową relację, która pachnie emocjami, pasją i – bądźmy szczerzy – materiałem na spooooro spoilerów. A wyobrażacie sobie moment, kiedy Marcin dowie się o wszystkim? Ooo, to już będzie scena na miarę finału sezonu.
Tak że, kochani – przygotujcie popcorn, bo odcinek 1874 „M jak miłość” to będzie ogień! 🔥