M jak miłość odc. 1901: Szok na Deszczowej! Kinga i Piotrek będą niańczyć KOLEJNE dziecko? Ten weekend zamieni się w koszmar!

Tego nikt się nie spodziewał, a wymarzony odpoczynek Zduńskich zawiśnie na włosku w najmniej oczekiwanym momencie! W 1901 odcinku „M jak miłość” Kinga i Piotrek, zamiast cieszyć się błogą ciszą i namiętnością po wyjeździe pociech na wakacje, staną w obliczu totalnej katastrofy, która wparuje do ich salonu bez pukania. Mieli mieć czas wyłącznie dla siebie i na ładowanie baterii, ale los – a raczej pewien doskonale wam znany prawnik – zadecydował zupełnie inaczej.

Na Deszczowej rozpęta się prawdziwe piekło, kiedy ich azyl zostanie dosłownie zaatakowany, a w centrum dramatycznych wydarzeń znajdzie się Adam Werner w stanie, który postawi wszystkich na równe nogi! Czy romantyczny weekend ostatecznie zamieni się w walkę o życie i czy Zduńscy wytrzymają nerwowo opiekę nad najbardziej marudnym „dzieckiem”, jakie kiedykolwiek gościli? Koniecznie sprawdźcie te porażające szczegóły, bo tym razem sytuacja wymknie się spod kontroli!

Koniec marzeń o sielance. Zduńscy liczyli na cud

Wszyscy fani „M jak miłość” doskonale wiedzą, że Kinga i Piotrek ostatnio nie mieli lekkiego życia. Seria niefortunnych zdarzeń, wypadek Franki, aresztowanie Magdy i ciągła walka o sprawiedliwość sprawiły, że Zduńscy chodzili jak cienie. W 1901 odcinku miało wreszcie zaświecić dla nich słońce. Plan był prosty i genialny w swojej prostocie: wysłać młodsze dzieciaki na wakacje, zostać w domu tylko z nastoletnią Lenką (która i tak żyje własnym życiem) i wreszcie odetchnąć pełną piersią.

Wizja weekendowego relaksu z kieliszkiem wina w dłoni, bez krzyków i bieganiny, wydawała się być na wyciągnięcie ręki. Niestety, w świecie seriali, gdy bohaterowie planują spokój, scenarzyści szykują dla nich trzęsienie ziemi. Zduńscy nawet nie przypuszczają, że zamiast odpoczywać, będą musieli zakasać rękawy i bawić się w pielęgniarzy na pełen etat!

Inwazja na Deszczową! Werner gorszy niż stado szerszeni

Kiedy myślicie, że Zduńscy doczekają się ciszy, do gry wkracza on – cały na biało (a raczej blady ze strachu) Adam Werner! W 1901 odcinku „M jak miłość” prawnik wpadnie do domu przyjaciół jak bomba, burząc ich spokój. Powód? Jego własna rezydencja zostanie zaatakowana przez agresywne szerszenie! Adam, znany ze swojej panikarskiej natury, nie będzie zastanawiał się dwa razy i postanowi poszukać schronienia u Kingi i Piotrka.

Ale to nie wszystko! Jak mówi stare porzekadło: nieszczęścia chodzą parami, a w przypadku Wernera – całymi grupami. Wraz z nim na głowę Zduńskich zwali się Sylwia oraz nieoceniona pani Ola. Kinga, która liczyła na chwilę wytchnienia od matkowania, nagle zorientuje się, że ma pod dachem „kolejne dziecko” – i to najbardziej wymagające ze wszystkich. Adam bowiem, zamiast zachować się jak dorosły facet, będzie wymagał opieki, jakiej nie potrzebują nawet niemowlęta.

Dramatyczne sceny i karetka na sygnale! Czy to koniec Adasia?

Sytuacja z minuty na minutę będzie robić się coraz bardziej napięta. Werner nie tylko wprosi się na kanapę, ale wyląduje na niej ledwo żywy! Atmosfera zgęstnieje do tego stopnia, że konieczna będzie interwencja służb medycznych. Na Deszczowej rozlegnie się wycie syren, a przerażeni Zduńscy będą patrzeć, jak ratownicy zajmują się ich przyjacielem.

W całe zamieszanie zostaną wciągnięci nawet nowi sąsiedzi – rodzina Buczaków. Co ciekawe, ich syn Hubert i Lenka zaczną znajomość od gigantycznej kłótni, ale w obliczu tragedii, sąsiedzi rzucą się na ratunek prawnikowi, próbując zatrzeć złe pierwsze wrażenie.

Co tak naprawdę stanie się Adamowi? Czy dopadł go mściwy szerszeń i wywołał wstrząs anafilaktyczny? A może, jak to często bywa u Wernera, odezwą się stare problemy z kręgosłupem, a jego hipochondria wejdzie na wyższy poziom, paraliżując go ze strachu? Jedno jest pewne – w 1901 odcinku „M jak miłość” o relaksie Zduńscy mogą zapomnieć, a widzowie dostaną dawkę emocji, której długo nie zapomną

Udostępnij