Czy można opłakiwać kogoś, kto być może wciąż żyje? Bartek nie potrafi uwierzyć, że Dorota naprawdę odeszła. Każdy dzień wypełniają mu wątpliwości i bolesne pytania bez odpowiedzi. Ale jego najbliższy przyjaciel, Tadeusz, nie ma takich rozterek. Dla niego Dorota już nie wróci. Co gorsza, w 1857 odcinku „M jak miłość” spróbuje przekonać Bartka, by i on zaakceptował ten fakt. Jego słowa okażą się dla Lisieckiego ciosem prosto w serce.
Bartek wciąż czuje, że Dorota jest blisko. Śni mu się, pojawia w jego myślach, jakby chciała coś przekazać. Ale Tadeusz widzi to inaczej. Jego zdaniem Lisiecki oszukuje sam siebie. Nie pozwoli mu dłużej żyć złudzeniami. Wspominając własną stratę, zacznie powtarzać, że ból minie, a rany się zagoją. Nie wie, jak bardzo jego słowa roztrzaskają wątłą nadzieję Bartka…
Tadeusz nie zostawia złudzeń. Dla niego Dorota już nie żyje
Bartek desperacko chce wierzyć, że Dorota wróci. Każdy trop, każde wspomnienie napawa go nową nadzieją. A jednak im więcej czasu mija, tym bardziej jego serce tonie w rozpaczy. Śledztwo detektywa nie przyniosło żadnych nowych informacji. Wszystko wskazuje na to, że chora na raka Dorota sama zdecydowała o swoim losie, wyjechała do USA i tam ślad po niej zaginął.
Gdy Tadeusz widzi Bartka w tym stanie, nie zamierza dłużej podsycać jego złudzeń. Przypomina mu swoją własną tragedię – przed laty sam stracił ukochaną Monikę. Długo nie mógł się pozbierać, ale życie toczyło się dalej. I to samo, według niego, powinien zrobić Bartek.
– Nawet takie rany się zabliźniają – mówi do przyjaciela. – Wiem, że teraz trudno w to uwierzyć, ale z czasem… będzie lepiej.
Sen, który wszystko zmienia. Czy Dorota naprawdę odeszła?
Bartek nie jest gotów, by się z tym pogodzić. Co więcej, w 1857 odcinku „M jak miłość” znów przyśni mu się Dorota. W jego śnie pojawi się w białej sukience, jak duch. Podejdzie blisko i wyszepcze mu coś do ucha, ale on nie usłyszy jej słów. Czy to znak? A może tylko iluzja, której trzyma się z całych sił?
Kiedy się budzi, jego myśli są chaotyczne. Czy sen był dowodem, że Dorota żyje, czy wręcz przeciwnie – sygnałem, że powinien ją pożegnać?
Szczęście Tadeusza jest dla Bartka kolejnym ciosem
Jakby tego było mało, Tadeusz zacznie opowiadać o swoim nowym życiu. Jego rodzina właśnie się powiększyła, a córeczka Dorotka całkowicie odmieniła jego świat.
– Jaka ona jest bystra! – mówi podekscytowany. – Mówią, że niemowlęta nie śmieją się świadomie, ale moja córka na widok Jagody aż promienieje!
Bartek słucha tego z mieszanką radości i bólu. Cieszy się szczęściem przyjaciela, ale w jego sercu jest coraz większa pustka. On nie ma kogo przytulić, komu opowiedzieć o swoich lękach i nadziejach. I wtedy Tadeusz wypowiada zdanie, które sprawia, że Lisiecki zamiera.
– To minie, zobaczysz. Żałoba nie trwa wiecznie…
To dla Bartka jak cios. Czy Tadeusz właśnie powiedział mu, że ma zapomnieć o Dorocie? Jakby już na zawsze odeszła… ale czy na pewno?