Nadchodzący odcinek przyniesie widzom wiele wzruszeń za sprawą wyjątkowej rozmowy, która odbędzie się w sercu Grabiny. Po dramatycznych przejściach związanych z wypadkiem, Franka (Dominika Kachlik) odnajdzie spokój i poczucie bezpieczeństwa w rodzinnym domu Mostowiaków. Wdzięczność za otrzymane wsparcie sprawi, że żona Pawła (Rafał Mroczek) otworzy swoje serce przed Marysią (Małgorzata Pieńkowska), dzieląc się z nią niezwykle osobistym wyznaniem, które poruszy Rogowską do głębi.
W 1886 odcinku M jak miłość Franka znajdzie schronienie w domu Mostowiaków.
Po trudnych tygodniach i walce o powrót do zdrowia po wypadku, który spowodował Dominik Walat (Bartosz Surówka), Franka wreszcie zacznie odzyskiwać równowagę. Poczucie bezpieczeństwa i spokój odnajdzie w Grabinie, gdzie będzie mogła liczyć na opiekę Barbary (Teresa Lipowska) i Marysi. Chcąc być bliżej rodziny i jednocześnie pomóc w prowadzeniu gospodarstwa, Zduńska zdecyduje się na tymczasową przeprowadzkę.
Razem z synkiem Antkiem (Marek Mironienko) zamieszka w domu Mostowiaków na kilka tygodni, do czasu zakończenia remontu jej własnego domu. Pomysł ten spotka się z ogromną radością Barbary, która z otwartymi ramionami przyjmie ich pod swój dach, po raz kolejny udowadniając, że rodzina jest dla niej najważniejsza.
W M jak miłość, odcinek 1886, Franka w szczerej rozmowie podziękuje Marysi za opiekę i wsparcie.
Pobyt w Grabinie skłoni Frankę do głębokich refleksji nad jej życiem i relacjami z bliskimi. W kuchni, która była świadkiem tylu rodzinnych rozmów, dojdzie do niezwykle intymnej sceny między nią a Marysią. Zduńska, wspominając czas spędzony w szpitalu, uświadomi sobie, jak wielką rolę w jej życiu odgrywa teściowa.
Franka wyzna, że leżąc w szpitalnym łóżku, czuła spokój, ponieważ wiedziała, że jej syn Antek jest pod najlepszą możliwą opieką – właśnie u Marysi. Wzruszona góralka zdobędzie się na niezwykłe słowa, mówiąc Rogowskiej, że to dzięki niej zrozumiała, jakby to było, gdyby jej własna, zmarła matka wciąż żyła. To porównanie głęboko poruszy Marysię, która, nie kryjąc łez, przytuli synową, nazywając ją swoim „słoneczkiem”. Scena ta doskonale pokaże wyjątkową więź, jaka narodziła się między kobietami – pełną ciepła, zrozumienia i prawdziwej, rodzinnej miłości. Dla Franki, która dorastała bez matki, Marysia stała się nie tylko teściową, ale także wzorem i opoką.