M jak miłość odcinek 1897: Dramatyczne chwile w domu Zduńskich i walka z traumą. Franka musi pokonać lęk, by ratować dławiącego się Antosia

Nadchodzące wydarzenia w życiu Zduńskich przyniosą nieoczekiwany zwrot akcji, który zmusi Frankę (Dominika Kachlik) do konfrontacji z jej największymi lękami. W 1897. odcinku serialu „M jak miłość” radosny powrót do pracy zostanie przerwany przez dramatyczną wiadomość z domu, gdzie życie małego Antosia (Mark Myronenko) zawiśnie na włosku.

Choć od tragicznego wypadku samochodowego minęło już sporo czasu, psychiczne rany wciąż się nie zagoiły. Mimo to, w obliczu zagrożenia syna, żona Pawła (Rafał Mroczek) będzie musiała działać natychmiastowo, ignorując paraliżujący strach, który do tej pory uniemożliwiał jej normalne funkcjonowanie. Zamiast świętować powrót do normalności, rodzina Zduńskich stanie przed kolejną trudną próbą.

Proces sądowy sprawcy wypadku przywołuje bolesne wspomnienia i lęk przed jazdą samochodem

W dniu, w którym rozgrywa się akcja odcinka, emocje w rodzinie Zduńskich sięgają zenitu nie tylko z powodów prywatnych. W sądzie rusza bowiem proces przeciwko Dominikowi Walatowi (Bartosz Surówka). Mężczyzna odpowiada za spowodowanie wypadku, w którym Franka omal nie straciła życia, oraz za ucieczkę z miejsca zdarzenia bez udzielenia pomocy poszkodowanym. Interesy Zduńskich na sali sądowej reprezentuje Piotrek (Marcin Mroczek), występujący w roli oskarżyciela posiłkowego, co ma zapewnić sprawiedliwy wyrok dla sprawcy ich nieszczęścia.

Mimo upływu miesięcy i udanej operacji, która uratowała jej życie, Franka wciąż boryka się z zespołem stresu pourazowego. Fizyczne rany się zagoiły, ale psychika kobiety pozostaje w rozsypce. Zduńska panicznie boi się samochodów – nie tylko nie jest w stanie prowadzić, ale paraliżuje ją sama myśl o byciu pasażerem. Lęk ten jest jeszcze silniejszy, gdy w grę wchodzi podróż z jej synem, Antosiem. Trauma po wypadku zdominowała jej codzienność, stając się barierą trudną do pokonania.

Powrót Franki do obowiązków zawodowych i opieka babci Marysi nad wnukiem

Chcąc wrócić do normalnego rytmu życia, Franka decyduje się na powrót do pracy w bistro prowadzonym przez Kingę (Katarzyna Cichopek). Jest to dla niej duży krok w stronę odzyskania równowagi po długiej rekonwalescencji. W tym czasie mały Antoś pozostaje w domu przy ulicy Deszczowej pod czujnym okiem babci. Marysia (Małgorzata Pieńkowska) cieszy się pełnym zaufaniem synowej, co jest kluczowe dla spokoju ducha młodej matki.

Relacja między kobietami zacieśniła się w trudnych chwilach. Gdy Franka walczyła o życie w szpitalu, to właśnie Marysia przejęła opiekę nad chłopcem, zastępując mu matkę i dbając o jego bezpieczeństwo. Po powrocie do zdrowia Zduńska poprosiła teściową, by ta zawsze czuwała nad Antkiem, gdyby jej samej cokolwiek się stało. Ten układ wydawał się idealnym rozwiązaniem, pozwalającym France skupić się na pracy, jednak spokój tego dnia okaże się pozorny.

Telefoniczna rozmowa z Lenką ujawnia przerażające wieści o zadławieniu się dziecka

Praca w bistro nie jest w stanie zagłuszyć matczynej intuicji. W pewnym momencie Franka, wiedciona złym przeczuciem, postanawia zadzwonić do domu, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Telefon odbiera Lenka (Olga Cybińska), bratanica Pawła. Rozmowa, która miała być rutynową kontrolą, błyskawicznie zmienia się w koszmar każdej matki.

Gdy Zduńska prosi o rozmowę z teściową, słyszy w słuchawce przerażające wyjaśnienie. Lenka informuje ciocię, że babcia nie może w tej chwili podejść do telefonu, ponieważ zajmuje się Antosiem, który nagle zaczął się dławić. Sytuacja w domu przy Deszczowej wymknęła się spod kontroli w ułamku sekundy, a zagrożenie życia chłopca stało się realne i bezpośrednie.

Zdeterminowana matka przełamuje paraliżujący strach, by ruszyć na ratunek synowi

Informacja o tym, że Antoś się krztusi, wywołuje u Franki natychmiastową reakcję. Świadomość, że jej dziecko może znajdować się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, sprawia, że Zduńska rzuca wszystko i wybiega z bistro. Liczy się każda sekunda, a odległość dzieląca ją od domu wydaje się w tym momencie ogromna.

W obliczu zagrożenia życia syna, Franka staje przed koniecznością zmierzenia się ze swoją największą traumą. Aby jak najszybciej dotrzeć na Deszczową i pomóc dławiącemu się dziecku, musi wsiąść za kierownicę. Adrenalina i matczyna miłość okazują się silniejsze niż paraliżujący lęk przed prowadzeniem auta. Zduńska decyduje się na desperacką jazdę, byle tylko zdążyć na czas i upewnić się, że Antosiowi nie stanie się krzywda.

Udostępnij