M jak miłość, odcinek 1899: To koniec sielanki Budzyńskich! Tracą ukochany dom, a łzy same cisną się do oczu!

Czy jesteście gotowi na prawdziwe trzęsienie ziemi w Grabinie i pożegnanie, które wyciśnie z oczu niejedną łzę fanom serialu? Ukochani przez widzów Magda i Andrzej podejmują ostateczną decyzję, która na zawsze przekreśla ich marzenia o spokojnym życiu na wsi, zamykając ten rozdział z wielkim hukiem. Nikt nie spodziewał się, że ich plany o prowadzeniu urokliwego pensjonatu legną w gruzach, a rzeczywistość okaże się tak brutalna.

Finansowa klapa i niedawne dramatyczne przeżycia z aresztem w tle zmusiły małżeństwo do sprzedaży ich azylu, ale to, w czyje ręce trafią klucze, może być dla wielu sporym zaskoczeniem. To definitywny koniec pewnej epoki dla Magdy, która mimo szerokiego uśmiechu, w głębi serca żegna się z kawałkiem swojej duszy. Koniecznie przeczytajcie, jak wyglądały te ostatnie, intymne chwile w siedlisku i dlaczego Budzyńscy postanowili uciec „tylnym wyjściem”!

Wielka klapa biznesowa i powrót do stolicy

Nie ma co ukrywać – prowadzenie pensjonatu to nie jest kawałek chleba dla każdego, a Magda Budzyńska przekonała się o tym na własnej skórze w wyjątkowo bolesny sposób. Choć siedlisko w Grabinie miało być ich rajem na ziemi, liczby okazały się bezlitosne. Biznes po prostu na siebie nie zarabiał, a jakby tego było mało, nasza ulubiona bohaterka wplątała się w koszmarną aferę finansową, która zaprowadziła ją niemal za kratki! W 1899 odcinku „M jak miłość” zobaczymy jednak Magdę zupełnie odmienioną.

Po wyjściu z aresztu i oczyszczeniu z zarzutów, Budzyńska promienieje, choć w jej oczach widać nutę nostalgii. Decyzja zapadła: wracają do Warszawy, do głośnego miasta i pracy w kancelarii. Cisza i spokój Grabiny okazały się zbyt kosztowne. Andrzej, jako pragmatyczny prawnik, wystawił dom na sprzedaż, ale nikt nie przypuszczał, że kupiec znajdzie się tak blisko…

Kto przejmuje stery w Grabinie? Zaskakujący nowi właściciele

Los bywa przewrotny, a w Grabinie wieści rozchodzą się z prędkością światła. To Bartek, bystry ogrodnik, połączył kropki i zorientował się, że Budzyński szuka kupca na posiadłość. Nie zastanawiając się długo, uznał to za znak od losu dla siebie i swojej ukochanej, Doroty. Kawecka, która ani myślała wynosić się z okolicy i sprzedawać własnej rezydencji, z radością przyjęła ten pomysł.

W 1899 odcinku dojdzie do symbolicznego przekazania warty. To moment słodko-gorzki. Z jednej strony widzimy szczęście Doroty i Bartka, którzy już zadomawiają się na włościach, planując swoją przyszłość. Z drugiej – serce pęka, gdy patrzy się na Magdę oddającą klucze do miejsca, które tak bardzo kochała. Na pożegnalnym spotkaniu w ogrodzie pojawią się też Jagoda z Tadziem, by wspólnie celebrować ten nowy rozdział. Budzyńscy mogą jednak odetchnąć z ulgą – ich ukochany dom trafia w ręce przyjaciół, a nie obcych ludzi.

Ucieczka po angielsku i sentymentalna podróż nad rzekę

Najbardziej wzruszające sceny rozegrają się jednak na samym końcu. Magda, choć stara się trzymać fason w swojej zwiewnej, letniej sukience, pęknie podczas rozmowy z mężem. Wspomnienia uderzą w nią ze zdwojoną siłą – sadzenie malin z Nadią, chwile z Maćkiem, romantyczne wieczory z Andrzejem. Każdy kąt siedliska krzyczy historią ich rodziny.

Budzyńska, w swoim stylu, zaproponuje rozwiązanie, które pozwoli im zachować godność i ukryć łzy. Zdecydują się na wyjście po angielsku. Nie chcąc psuć radości nowym właścicielom, Magda i Andrzej wymkną się cicho, zostawiając za sobą gwar przyjęcia. Chcą, aby Dorota i Bartek od razu poczuli się tam jak u siebie, bez cienia „byłych gospodarzy” wiszącego nad głowami. Ostatnie ujęcie w tym roku, które zobaczymy w „M jak miłość”, będzie należało tylko do nich – Budzyńscy udadzą się na ostatni spacer nad rzekę, zamykając ten etap życia z klasą, na jaką ich stać. Czy Warszawa przyniesie im w końcu upragniony spokój? O tym przekonamy się już po nowym roku

Udostępnij