Nadchodzi dzień, na który fani „M jak miłość” czekali z zapartym tchem! Magda Budzyńska wreszcie stanie twarzą w twarz z bandytą, który chciał pozbawić ją życia. Emocje sięgną zenitu, a sala sądowa zamieni się w arenę walki o sprawiedliwość. Ale uwaga, to nie bezwzględny przestępca okaże się największym zagrożeniem dla spokoju Magdy. Prawdziwy cios nadejdzie z najmniej oczekiwanej strony i uderzy w jej najczulszy punkt – miłość do Nadii. Ktoś, komu niedawno wybaczyła, teraz może odebrać jej wszystko.
To, co wydarzy się w nowych odcinkach serialu, wstrząśnie fundamentami życia Budzyńskiej. Kiedy wydawało się, że po miesiącach koszmaru wreszcie nadchodzi spokój, na horyzoncie pojawiła się nowa rywalka. Julia Malicka, dawna nemezis Magdy, wkracza w jej życie w sposób, który mrozi krew w żyłach. Pod płaszczykiem przyjaźni i wsparcia kryje się gra, której stawką jest serce małej dziewczynki. Czy to możliwe, że największe zagrożenie dla jej szczęścia czaiło się tuż pod nosem, uśmiechając się i udając sojusznika? Przygotujcie się, bo ta historia złamie wam serce.
Dzień sądu w M jak miłość. Magda spojrzy w oczy swojemu oprawcy!
Napięcie przed rozprawą Święcickiego można kroić nożem. Dla Magdy to nie jest zwykły proces – to symboliczne zamknięcie najgorszego rozdziału w jej życiu. Konieczność ponownego spojrzenia w oczy człowiekowi, który chciał ją zabić, wywołuje fale paniki i stresu. Każdy szmer na korytarzu sądowym, każde spojrzenie przypomina o traumie, z którą walczy od miesięcy. To chwila prawdy, która ma przynieść jej upragniony spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Ku uldze wszystkich, sprawiedliwości staje się zadość. Mimo że bandytę reprezentuje wytrawny adwokat z jednej z najlepszych kancelarii w Warszawie, wynajęty przez jego majętnego brata, sędzia nie ma wątpliwości. Święcicki zostaje skazany na cztery lata bezwzględnego więzienia. Kamień spada z serca nie tylko Magdzie, ale i Andrzejowi. Wydaje się, że zło zostało ukarane i teraz mogą wreszcie odetchnąć pełną piersią.
Jednak los bywa przewrotny. Zanim zapadnie ostateczny wyrok, na sądowym korytarzu dochodzi do sceny, która jest zapowiedzią zupełnie nowego dramatu. To właśnie tam, w miejscu, gdzie Magda walczy z demonami przeszłości, zaczyna się jej nowa, cicha bitwa. Bitwa o uczucia dziecka, które pokochała jak własne, i która może okazać się o wiele trudniejsza niż starcie z bezwzględnym bandytą.
Niewinna niespodzianka czy cios prosto w serce? Julia wkracza do akcji!
W najmniej spodziewanym momencie, tuż przed wejściem na salę rozpraw, drogę Magdzie zachodzi Julia. Jej obecność w tak ważnym i stresującym dniu jest co najmniej zastanawiająca. Malicka nie przychodzi jednak z pustymi rękami. Wręcza Budzyńskiej wzruszający prezent od Nadii – małą, włóczkową maskotkę, która ma dodać Magdzie otuchy. Do podarunku dołączona jest urocza wiadomość głosowa od dziewczynki, pełna miłości i wsparcia.
Początkowo Magda jest poruszona do łez. Myśl, że Nadia tak bardzo o niej pamięta w tak trudnej chwili, rozczula ją i daje siłę. To gest czystej, dziecięcej miłości, który trafia prosto w jej serce. Obejmuje maskotkę, a głosik Nadii mówiący „baaardzo cię kocham” jest dla niej najpiękniejszą melodią. W tym jednym momencie czuje, że ma dla kogo walczyć i dla kogo być silną.
Jednak po chwili euforii przychodzi bolesne ukłucie. Julia, jakby od niechcenia, dodaje, że Nadia zrobiła maskotkę z jej „małą pomocą”. To jedno, z pozoru niewinne zdanie, zmienia wszystko. Magda uświadamia sobie, że ten intymny gest wsparcia nie był tylko między nią a Nadią. Była w nim też Julia. Nagle piękny prezent staje się symbolem rosnącej zażyłości między jej ukochaną dziewczynką a byłą rywalką. Uśmiech na twarzy Magdy powoli gaśnie, a w jego miejsce pojawia się cień niepokoju.
Piekielna zazdrość zniszczy Magdę? Wyznała Andrzejowi całą prawdę!
Wieczorem, w domowym zaciszu, gdy emocje po wygranym procesie powinny ustąpić miejsca radości, Magda nie potrafi ukryć swojego smutku. Andrzej, widząc jej minę, jest kompletnie zbity z tropu. Przecież wygrali, oprawca trafił za kratki, powinni świętować! Nie rozumie, dlaczego jego żona, zamiast cieszyć się zwycięstwem, jest pogrążona w czarnych myślach. Próbuje ją pocieszyć, zapewniając, że teraz wszystko będzie już dobrze.
Wtedy pękają wszelkie tamy. Magda, ze łzami w oczach, zdobywa się na szokujące wyznanie, które wprawia Andrzeja w osłupienie. „Wstyd mi i próbuję z tym walczyć, ale… jestem piekielnie zazdrosna o uczucia Nadii” – mówi drżącym głosem. Wyjaśnia, że widok Julii i Nadii, tworzących coś razem dla niej, sprawił, że poczuła się jak ktoś obcy, odstawiony na boczny tor. Jej największy lęk zaczyna przybierać realne kształty.
Andrzej jest w szoku, kompletnie nie rozumie jej obaw, twierdząc, że relacja Julii z Nadią jest przecież dobra i to powinno ją cieszyć. Ale dla Magdy właśnie to jest sednem problemu. W jej głowie kłębią się najczarniejsze scenariusze. „Mam wrażenie, że Julia… że ona po prostu zajęła moje miejsce” – kończy swoją wstrząsającą spowiedź. Czy jej najgorszy koszmar właśnie się spełnia? Czy w cichej wojnie o miłość Nadii jest już na straconej pozycji i straci dziewczynkę na zawsze?