Dziewczyny, trzymajcie mnie, bo zaraz nie wytrzymam! Już myślałam, że w wątku Marcina Chodakowskiego nastał jakiś względny spokój. Mamy zaręczyny z Kamą, próby ułożenia sobie życia na nowo, no wiecie, taka mała stabilizacja po tych wszystkich dramatach z Izą. Aż tu nagle, jak grom z jasnego nieba, scenarzyści serwują nam powrót do przeszłości, który może wywrócić ten ich kruchy domek z kart do góry nogami.
Pamiętacie Martynę? Tę lekarkę, przy której Marcin odnalazł spokój, gdy stracił pamięć? No właśnie. Okazuje się, że w nowym sezonie będzie ona częstym gościem w agencji detektywistycznej. I zgadnijcie, czyje serce zabije na jej widok mocniej? Dokładnie tak. Marcina. Kama może już zacząć ostrzyć pazurki, bo czuję w kościach, że poleje się krew. A przynajmniej gorzkie łzy. Gotowe na nową dawkę dramy? Bo ja już mam zapas popcornu.
Pamiętacie, jak to się skończyło? Małe przypomnienie.
Zanim rzucimy się w wir spekulacji, cofnijmy się na chwilę. Wątek Marcina z amnezją i Martyną u boku był, moim zdaniem, jednym z ciekawszych w ostatnich sezonach. Nagle zobaczyliśmy Chodakowskiego w zupełnie innej odsłonie – bez ciężaru przeszłości, bez toksycznej relacji z Izą. Był po prostu facetem, który poznawał na nowo świat i siebie, a u jego boku stała inteligentna, spokojna i piękna kobieta.
Ich relacja była taka… naturalna. Nie było w niej tej całej nerwowości, która charakteryzowała jego związek z Kamą na początku. Z Martyną łączyła go autentyczna sympatia i nić porozumienia. Kiedy odzyskał pamięć, stanął przed wyborem. I co zrobił? Wrócił do Kamy. Czy to była dobra decyzja? Cóż, serce nie sługa. Uszanowałam to, chociaż z cichym westchnieniem, bo chemia między nim a Martyną była po prostu niezaprzeczalna.
Martyna z kolei pokazała klasę. Zrozumiała sytuację, nie robiła scen, nie walczyła o faceta, który wybrał inną. Po prostu usunęła się w cień, co tylko potwierdziło, jak wartościową jest postacią. Ale czy na pewno zapomniała? I co ważniejsze, czy Marcin zapomniał? Wygląda na to, że nie do końca.
Nowy rozdział: Martyna i Jakub. Czy to para idealna?
Żeby było ciekawiej, Martyna nie pojawi się w agencji bez powodu. Jej wizyty będą miały bardzo konkretny cel i imię: Jakub Karski. Tak, tak, nasz poczciwy Jakub, który po zdradzie Kasi (swoją drogą, do dziś nie mogę tego przeboleć!) był w totalnej rozsypce. To właśnie Martyna pomogła mu stanąć na nogi. Najpierw on uratował jej życie, potem ona uratowała jego psychikę. Czy to nie brzmi jak scenariusz na idealny związek?
Dlaczego Jakub?
IMO, to ma o wiele zdrowsze fundamenty niż niejeden serialowy związek. Oboje są dojrzali, przeszli swoje i wiedzą, czego chcą od życia. Jakub to facet z zasadami, lojalny i dobry. Martyna jest empatyczna, mądra i stabilna. Pasują do siebie jak dwie połówki jabłka. Kiedy na nią patrzę, widzę kobietę, która nie potrzebuje dramy, żeby czuć, że żyje. A Jakub zasługuje na kogoś, kto da mu wreszcie spokój i poczucie bezpieczeństwa.
Martyna w agencji – to nie przypadek
Więc tak, Martyna będzie regularnie odwiedzać agencję, żeby spotykać się z Jakubem. Ich relacja będzie kwitła na naszych oczach i szczerze mówiąc, kibicuję im z całego serca. To stwarza jednak pewien… problem. A raczej, tworzy idealne warunki do wielkiego konfliktu. Bo w tej samej agencji pracuje przecież Marcin. I Kama. Widzicie już ten chaos, prawda?
I wtedy wchodzi ona, cała na biało… No, może nie w biało, ale wchodzi!
Wyobraźcie sobie tę scenę. Normalny dzień w agencji. Marcin przegląda jakieś papiery, Kama próbuje ogarnąć swoje obowiązki (z różnym skutkiem, o czym za chwilę). Nagle otwierają się drzwi i wchodzi Martyna. Uśmiechnięta, pewna siebie, wygląda kwitnąco. Idzie do Jakuba, wymieniają czułe spojrzenia. A Marcin? A Marcin na to wszystko patrzy.
Według przecieków, widok Martyny na nowo obudzi w nim dawną namiętność. To nie będzie tylko przyjacielskie „cześć”. To będzie to spojrzenie, które mówi wszystko. Spojrzenie pełne podziwu, tęsknoty i tego cholernego pytania: „co by było, gdyby?”. Czy on w ogóle pamięta, jak szczęśliwy był u jej boku, nawet nie wiedząc, kim jest? Wygląda na to, że pamięć mięśniowa (i sercowa) działa bez zarzutu.
To ponowne zauroczenie zbiegnie się w czasie z problemami w jego związku. To nie jest przypadek. Scenarzyści doskonale wiedzą, jak podgrzać atmosferę. Dają Marcinowi idealny pretekst, żeby zaczął się zastanawiać, czy na pewno dobrze wybrał. Bo z jednej strony ma Kamę, z którą zaręczyny były chyba trochę na wyrost, a z drugiej Martynę – uosobienie spokoju i dojrzałości, która nagle jest na wyciągnięcie ręki.
Biedna Kama? A może sama sobie winna?
Dobra, przejdźmy do Kamy. Z jednej strony, naprawdę jej współczuję. Spójrzmy prawdzie w oczy – która z nas by nie była zazdrosna, widząc, jak jej narzeczony pożera wzrokiem inną kobietę? Zwłaszcza taką, z którą łączyła go tak intensywna przeszłość. Jej niepewność będzie w stu procentach uzasadniona.
Z drugiej strony, Kama sama dolewa oliwy do ognia. Jej praca w agencji to podobno pasmo nieporozumień. Nie rozumie zasad, łamie je, co ma doprowadzić do jakichś dramatycznych wydarzeń. Marcin, jako jej szef i partner, będzie coraz bardziej sfrustrowany. A kiedy facet jest sfrustrowany w domu i w pracy, a nagle pojawia się kobieta, która jest jego totalnym przeciwieństwem… cóż, resztę dopowiedzcie sobie same.
Problemy w raju Marcina i Kamy można podsumować w kilku punktach:
- Pospieszne zaręczyny: Czy oni naprawdę byli na to gotowi? Czy to nie była bardziej próba udowodnienia sobie i światu, że idą naprzód?
- Jej problemy w pracy: Brak profesjonalizmu Kamy będzie generował ciągłe napięcia i kłótnie z Marcinem.
- Jego tęskne spojrzenia w stronę innej: To gwóźdź do trumny. Nawet jeśli nic nie zrobi, sama świadomość, że myśli o Martynie, zniszczy zaufanie Kamy.
Idealny przepis na katastrofę, prawda? :/
Co dalej, drodzy scenarzyści? Moje typy na przyszłość.
To wszystko prowadzi nas do jednego pytania: co będzie dalej? Jak scenarzyści „M jak miłość” rozegrają ten czworokąt miłosny? Mam kilka teorii i chętnie się nimi z Wami podzielę.
- Zerwanie zaręczyn i wielki powrót do Martyny. To byłby najbardziej dramatyczny, ale i chyba najbardziej satysfakcjonujący dla części widzów scenariusz. Marcin uświadamia sobie, że popełnił błąd, zrywa z Kamą i próbuje odzyskać Martynę. Problem? Martyna jest z Jakubem. Mielibyśmy więc konflikt na linii przyjacielskiej Marcin-Jakub. To by było coś!
- Ciągła walka i zazdrość. Bardziej prawdopodobny scenariusz. Marcin i Kama zostaną razem, ale ich związek zamieni się w pole minowe. Każda wizyta Martyny w agencji będzie powodem do kłótni. Będą się ranić, schodzić i rozchodzić, aż w końcu jedno z nich nie wytrzyma. To typowe dla „M jak miłość” przeciąganie liny.
- Marcin zachowa się jak facet z klasą (mało prawdopodobne, ale pomarzyć można). W tym idealnym świecie Marcin porozmawiałby szczerze z Kamą o swoich wątpliwościach, a Martynie dałby jasno do zrozumienia, że kibicuje jej i Jakubowi, ale jego miejsce jest gdzie indziej. No ale umówmy się, oglądalność by spadła, więc na to nie liczę. 🙂
Osobiście obstawiam mieszankę opcji 1 i 2. Myślę, że dojdzie do poważnego kryzysu, może nawet chwilowego zerwania, ale scenarzyści nie pozwolą nam na szybkie i proste rozwiązanie. Będą nas trzymać w niepewności przez cały sezon.
Podsumowując, zapnijcie pasy!
Jedno jest pewne – w nowym sezonie „M jak miłość” nuda nam nie grozi. Spokój w życiu Marcina Chodakowskiego właśnie oficjalnie się skończył. Powrót Martyny do jego świata, i to w nowej, szczęśliwej relacji z Jakubem, to bomba z opóźnionym zapłonem. Z jednej strony mamy kwitnący, dojrzały związek Martyny i Jakuba, a z drugiej – rozpadający się pod ciężarem niepewności i zazdrości związek Marcina i Kamy.
Jestem niesamowicie ciekawa, jak to wszystko się potoczy. Czy Marcin zawalczy o dawną namiętność, ryzykując przyjaźń z Jakubem? Czy Kama pokaże wreszcie charakter i postawi granice? A może Martyna, widząc te podchody, po prostu odwróci się na pięcie i każe im wszystkim dorosnąć?
A Wy co myślicie? Dajcie znać w komentarzach, po której stronie stoicie! Jesteście #TeamKama czy #TeamMartyna? Czekam na Wasze opinie!
Ściskam,
Wasza wierna fanka Emki