Fani „M jak miłość” wstrzymajcie oddech, bo po wakacjach szykuje się prawdziwy festiwal żenady, jakiego w serialu dawno nie było! Myśleliście, że Adam Werner osiągnął już szczyt w popełnianiu gaf? Nic bardziej mylnego! Prawnik postanowi zorganizować dla Sylwii przyjęcie urodzinowe-niespodziankę, które miało być spełnieniem marzeń, a zamieni się w koszmar. Publiczne upokorzenie, seria wpadek i komentarz o ich życiu intymnym, po którym ukochana każe mu się zamknąć… To trzeba zobaczyć!
Adam Werner, niepoprawny romantyk z Grabiny, po raz kolejny postanowił udowodnić swoją miłość w wielkim stylu. Niestety, jego wielkie gesty zazwyczaj kończą się wielką katastrofą. Tym razem na celownik wziął urodziny Sylwii, które miały stać się okazją do scementowania ich związku i być może kolejnej próby oświadczyn. Co takiego zrobił Werner, że solenizantka zamiast rzucić mu się w ramiona, spaliła się ze wstydu przy wszystkich gościach? Przygotujcie się na szczegóły tej katastrofy, bo znamy je co do słowa! Czy to ostateczny koniec ich burzliwego związku?
Werner i jego miłosne porażki. Urodziny miały być nowym początkiem
Każdy, kto śledzi losy Adama i Sylwii wie, że ich droga do szczęścia jest wyboista jak polna droga po ulewie. Werner jest zakochany po uszy i święcie przekonany, że ślub z piękną prawniczką to tylko kwestia czasu. Problem w tym, że Sylwia, choć darzy go uczuciem, ma znacznie więcej rozsądku i co chwila musi studzić jego szalone zapędy. Mężczyzna zdaje się jednak żyć w alternatywnej rzeczywistości, w której każde jej „zastanówmy się” brzmi jak „tak, kochany, już biegnę po suknię!”.
Pamiętacie jego poprzednie próby? Najpierw oświadczył się publicznie u Budzyńskich, wprawiając wszystkich w potworne zakłopotanie, a Sylwię wprost doprowadzając do szału. Za drugim razem, nie ucząc się na błędach, wyciągnął pierścionek zaręczynowy podczas spotkania z Kamilem i Anitą. Reakcja Kosteckiej była jednoznaczna – to nie jest ani czas, ani miejsce. Dla każdej kobiety byłby to jasny sygnał, by zwolnić i dać partnerce przestrzeń. Ale nie dla Adama, który uznał to jedynie za „odroczenie” nieuniknionego.
Ta seria miłosnych niepowodzeń miała znaleźć swój finał podczas hucznego przyjęcia urodzinowego. Adam, z pomocą Oli i Violi, przygotował dla ukochanej imprezę w nowej, luksusowej willi, którą kupił z myślą o ich wspólnej przyszłości. Miało być romantycznie, wzruszająco i z klasą. Niestety, Werner postanowił dodać do tego wszystkiego szczyptę swojego specyficznego „uroku”, który zamienił wieczór w pole minowe pełne kompromitujących wpadek.
Katastrofa na przyjęciu urodzinowym. Toast, który pogrążył Wernera
Gdy goście już się zebrali, a na stół wjechał imponujący tort, nadszedł moment, na który wszyscy (a zwłaszcza Adam) czekali. Prawnik wstał, stuknął widelczykiem w kieliszek i z miną wielkiego wodza rozpoczął toast, który na zawsze zapisze się w historii najbardziej żenujących momentów w „M jak miłość”. Chciał dobrze, a wyszło jak zwykle. Zaczęło się od próby romantycznego wspomnienia ich pierwszego spotkania, które miało stopić serce Sylwii.
„Chciałbym wygłosić toast na cześć kobiety mojego życia. Sylwia, zauroczyłem się tobą od pierwszego wejrzenia. To była wspaniała polska złota jesień…” – zaczął uroczyście. W tym momencie mina Sylwii już zdradzała, że coś jest nie tak. Chłodno, ale stanowczo, poprawiła go, przypominając, że poznali się w grudniu. Zmieszany Werner próbował ratować sytuację: „Faktycznie… To była piękna, mroźna zima… Pewnie dlatego od razu rozpaliłaś moje zimne kawalerskie serce”. Niestety, to był dopiero początek jego oratorskiej klęski.
Kontynuując swój wywód, postanowił wejść na jeszcze wyższy poziom romantyzmu i poetycko opisać jej urodę. „Do dziś pamiętam każdy szczegół… Twój uśmiech… Błysk w twoich niebieskich oczach…”. I tu nastąpił ostateczny cios. Sylwia, nie wytrzymując, rzuciła lodowatym tonem, że jej oczy są zielone. W tym momencie gościom pewnie jedzenie stanęło w gardle, a w powietrzu zawisła niezręczna cisza, którą można było kroić nożem. Werner, kompletnie zbity z tropu, postanowił jednak brnąć w to dalej.
Myślicie, że na tym koniec? O nie! Stropiony prawnik, chcąc za wszelką cenę odwrócić uwagę od swoich wpadek, postanowił włączyć „ich” playlistę. I wtedy padły słowa, które przelały czarę goryczy. Z uśmiechem oznajmił wszystkim zebranym, jak bardzo on i Sylwia lubią uprawiać seks przy dźwiękach tych właśnie piosenek. Tego było już za wiele. Wściekła i upokorzona Sylwia nie wytrzymała i syknęła do niego, by po prostu się zamknął. Atmosfera siadła kompletnie, a marzenia Adama o idealnym wieczorze legły w gruzach.
Co dalej z Sylwią i Wernerem? Niespodziewany zwrot akcji wisi w powietrzu
Po tak spektakularnej kompromitacji nasuwa się jedno pytanie: czy ten związek ma jeszcze jakąkolwiek przyszłość? Sylwia już nie raz udowodniła, że ma anielską cierpliwość do Adama, ale publiczne upokorzenie na własnych urodzinach i zdradzanie intymnych szczegółów ich pożycia to coś, czego może mu nie wybaczyć. Werner po raz kolejny pokazał, że jest mistrzem faux pas i kompletnie nie rozumie potrzeb swojej partnerki. Czy z takiego wstydu da się jeszcze podnieść?
Tymczasem w powakacyjnych odcinkach na horyzoncie pojawi się zupełnie inny problem, który może niespodziewanie wpłynąć na losy prawniczki. Chodzi o Kasię, której grunt zacznie się palić pod nogami, gdy na jaw wyjdzie jej oszustwo. Zdesperowana Aneta prawdopodobnie zwróci się o pomoc właśnie do Sylwii, widząc w niej jedyny ratunek dla Karskiej. To będzie dla Kosteckiej prawdziwy sprawdzian jej prawniczych umiejętności.
Czy praca i pomoc Kasi staną się dla Sylwii ucieczką od miłosnych katastrof z Adamem? A może wręcz przeciwnie – zawodowy sukces da jej siłę, by ostatecznie zakończyć toksyczną relację z mężczyzną, który co chwilę wystawia jej cierpliwość na próbę? Jedno jest pewne – w nowym sezonie „M jak miłość” emocji z pewnością nie zabraknie, a losy tej pary będą trzymać w napięciu do samego końca