Pierwsza miłość, odcinek 4047: Szok! Mateusz wydał wyrok na Lilkę. Czy zginie?

Dziewczyny (i chłopaki też, jeśli tu jesteście!), trzymajcie się mocno, bo to, co scenarzyści zgotowali nam w 4047 odcinku „Pierwszej miłości”, to istny rollercoaster emocji. Kiedy myślałam, że w tym serialu widziałam już wszystko, twórcy mówią: „potrzymaj mi piwo”. I serwują nam dramat, który sprawia, że człowiekowi włos jeży się na głowie. Centralnym punktem tej całej afery jest oczywiście Lilka, jej dziecko i… psychopata, który postanawia „rozwiązać problem”. Szczerze? Mam naprawdę złe przeczucia.

Pamiętacie, jak wszyscy kibicowaliśmy Kindze i Jankowi? Jak wierzyliśmy, że po tylu przejściach w końcu zasługują na szczęście? No cóż, życie (a raczej scenariusz) brutalnie zweryfikowało te marzenia. Romans Janka z Lilką był jak bomba z opóźnionym zapłonem, a jej wybuch właśnie roznosi wszystko w pył. Teraz, gdy na jaw wyszła zdrada, a Kinga przeżywa niewyobrażalną traumę po stracie córeczki, do gry wkracza jej matka, Teresa. I powiem Wam jedno – jej metody są, delikatnie mówiąc, dyskusyjne.

Teresa, czyli jak pakt z diabłem wygląda w praktyce

Zacznijmy od Teresy. Rozumiem ją, naprawdę. Widzi cierpienie swojej córki, która straciła dziecko, a na dodatek musi znosić ciągłą obecność kochanki męża. Każda matka w takiej sytuacji chciałaby chronić swoje dziecko i pewnie niejedna pomyślałaby o tym, żeby Lilka po prostu zniknęła. Ale jest pewna subtelna różnica między myśleniem o czymś a zlecaniem tego psychopacie siedzącemu w więzieniu.

W 4047 odcinku Teresa, doprowadzona do ostateczności, postanawia poskarżyć się swojemu „przyjacielowi”, Mateuszowi. Tak, TEMU Mateuszowi. Facetowi, który ma na sumieniu więcej grzechów niż cała reszta obsady razem wzięta. Czy ona naprawdę myślała, że rozmowa z seryjnym mordercą i manipulatorem to coś w rodzaju sesji terapeutycznej? Że on jej co najwyżej doradzi, żeby napisała do Lilki dosadnego maila? No błagam!

Teresa wylewa swoje żale, mówi, że Lilka jest problemem, a Mateusz, ze swoim psychopatycznym uśmieszkiem, słucha i kiwa głową. On nie słyszy „chciałabym, żeby dała nam spokój”. On słyszy: „zlikwiduj problem”. I dokładnie to zamierza zrobić. Zza krat, z zimną krwią, wprawia w ruch machinę, której Teresa bardzo szybko nie będzie w stanie zatrzymać. Już w tym samym odcinku dopadają ją wyrzuty sumienia. Trochę za późno, nie sądzisz?

Mateusz – reżyser krwawej jatki zza krat

Porozmawiajmy chwilę o Mateuszu Stiku. To nie jest zwykły czarny charakter. To postać z najgorszych koszmarów. Pamiętamy doskonale, jak omotał Martę, udając kogoś, kim nie był, tylko po to, by dobrać się do Emilki. Ten człowiek jest mistrzem manipulacji i nie cofnie się absolutnie przed niczym. A fakt, że siedzi w więzieniu, wcale go nie ogranicza. Wręcz przeciwnie, ma teraz mnóstwo czasu na planowanie.

Jego modus operandi jest przerażająco skuteczny. Nie działa jak typowy osiłek zza krat. On jest jak pająk, który cierpliwie tka swoją sieć, a jego macki sięgają daleko poza mury więzienia. Gdy usłyszał od Teresy o Lilce, w jego chorym umyśle natychmiast narodził się plan. Perfekcyjny w swojej prostocie i okrucieństwie.

Co sprawia, że Mateusz jest tak niebezpieczny?

  • Inteligencja i spryt: On nie używa siły, jeśli nie musi. Woli psychologiczne gierki i precyzyjnie zaplanowane akcje.
  • Brak jakichkolwiek skrupułów: Dla niego ludzkie życie nie ma żadnej wartości. Lilka i jej dziecko to tylko pionki w jego grze, sposób na zyskanie dalszej kontroli nad Teresą.
  • Zdolność do podszywania się i kłamania: Udawanie kogoś innego to jego specjalność. Pamiętacie jego „romans” z Martą? To był majstersztyk manipulacji.

Teraz Mateusz wykorzystuje te same talenty, żeby zająć się Lilką. I robi to w sposób, który mrozi krew w żyłach.

Kurator, który puka dwa razy. Finał dla Lilki?

A teraz gwóźdź programu, czyli scena, która prawdopodobnie przejdzie do historii serialu. Do drzwi mieszkania Lilki puka mężczyzna. Wygląda normalnie, przedstawia się jako kurator sądowy i prosi o rozmowę. Lilka, która przecież nie ma nic do ukrycia i pewnie myśli, że to jakaś rutynowa kontrola związana z dzieckiem, bez wahania wpuszcza go do środka. Na rękach trzyma swoją córeczkę, Polę.

Mnie aż ciarki przechodzą na samą myśl. Wyobrażasz to sobie? Jesteś sama w domu z maleńkim dzieckiem, wpuszczasz urzędnika państwowego, a tak naprawdę wpuszczasz wysłannika psychopatycznego mordercy. Nie masz pojęcia, że ten człowiek nie przyszedł rozmawiać. On przyszedł wykonać zlecenie. A zlecenie brzmi: „pozbyć się jej”.

Pytanie, które wszyscy sobie zadajemy, brzmi: czy Lilka zginie? Scenarzyści uwielbiają trzymać nas w niepewności, ale zdjęcia z odcinka nie napawają optymizmem. Widzimy przerażoną Lilkę i tajemniczego mężczyznę. Sytuacja z pewnością wymknie się spod kontroli. Czy on ma ją zabić? Zastraszyć? A co z małą Polą? Serio, to już nie przelewki :/

IMO, to byłoby zbyt brutalne, nawet jak na standardy „Pierwszej miłości”, żeby uśmiercić matkę z dzieckiem na rękach. Ale z drugiej strony, z Mateuszem nigdy nic nie wiadomo. Może celem jest „tylko” porwanie dziecka, żeby złamać Lilkę i zmusić ją do wyjazdu? Albo brutalne pobicie jako ostrzeżenie? Niezależnie od scenariusza, jedno jest pewne – życie Lilki już nigdy nie będzie takie samo.

Kinga i Janek – cisi świadkowie nadchodzącej tragedii?

W tym całym zamieszaniu gdzieś w tle są Kinga i Janek. Ona pogrążona w żałobie, on miotający się z poczuciem winy. Kinga z pewnością nie życzy Lilce śmierci, ale jej ból i trauma są tak ogromne, że pewnie marzy, by kochanka męża po prostu wyparowała. Nie ma jednak pojęcia, że jej własna matka właśnie podpisała na Lilkę nieoficjalny wyrok.

A Janek? No cóż, Janek jest, jak to często bywa, przyczyną całego zła, a jednocześnie najbardziej bezradną postacią w tej układance. Zdradził, spłodził dziecko, zniszczył swoje małżeństwo, a teraz pośrednio przyczynił się do sytuacji, w której matka jego córki jest na celowniku psychopaty. Brawo, Janek, po prostu brawo. Ciekawe, jak zareaguje, gdy dowie się, co zrobiła jego teściowa. Czy stanie w obronie Lilki? A może będzie już za późno?

Co dalej? Moje przewidywania

Ten odcinek to dopiero początek prawdziwego piekła. Teresa, zdając sobie sprawę z tego, co narobiła, prawdopodobnie wpadnie w panikę. Pytanie, czy zdąży cokolwiek zrobić, zanim stanie się tragedia. Ta jedna, desperacka decyzja wplątała ją w sieć Mateusza jeszcze głębiej. Teraz on ma na nią haka i z pewnością to wykorzysta.

Myślę, że Lilka przeżyje, ale to doświadczenie kompletnie ją zmieni. Być może wreszcie zrozumie, że jej walka o Janka sprowadza na nią i jej dziecko śmiertelne niebezpieczeństwo, i zdecyduje się zniknąć. A może wręcz przeciwnie – to ją wzmocni i postanowi walczyć o swoje, tym razem nie tylko z Kingą, ale z całym światem.

Jedno jest pewne – odcinek 4047 ustawi grę na nowo. Napięcie sięgnie zenitu, a my będziemy siedzieć przed telewizorami z szeroko otwartymi oczami, zastanawiając się, jak daleko jeszcze posuną się scenarzyści. Co o tym wszystkim myślicie? Czy Teresa posunęła się za daleko? I najważniejsze – co stanie się z Lilką i jej córeczką? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, co o tym sądzicie!

Trzymajcie się i do następnego razu! 😉

Kolejne streszczenia